To, że nie lubię poniedziałków już ustaliliśmy :) Dzisiaj czas na wtorek.
Lubię go.
Dlaczego?
Bo nie jest poniedziałkiem to po pierwsze ;) a po drugie - bo już jestem rozkręcona. Na pełnych obrotach znaczy się :) I znaczy również, że we wtorek chodzę już jak w zegarku. Więc raczej nakręcona :) Pełną parą. Na maksa.
Praca, sklep, dom.
Komputery, faksy, telefony, analizy, wydruki, wnioski, podsystemy, aplikacje, bazy danych.
Pomidory, śmietana, zielenina, szynka krucha, pierś z kurczaka i kiełbaski z cielęciny.
Rozliczenie gazu w skrzynce, suche pranie na suszarce i obiad jeszcze w siatkach.
I chory zwierzak, więc wizyta u weterynarza. I znowu czegoś nie kupiłam, więc po drodze jeszcze na chwilę do sklepu. I muffinki wczoraj upieczone Mamie podrzucić bo kiedyś to ona zawsze smakołyki podsuwała...
A w tzw. międzyczasie? Taaak. Jest jeszcze międzyczas! Na szczęście. Nie wiem co bym bez niego zrobiła...
A więc w międzyczasie szybki obiad, kolejne danie z tych dla zabieganych:
PLACUSZKI Z CUKINII
Uwielbiam. Robię je intuicyjnie.
Cukinia starta na grubych oczkach a potem same smaczki i jak zdrowo! - siekana nać pietruszki, koperek, szczypiorek, bazylia, trochę czosnku, jajka, ser feta, kozi lub cheddar (a najlepiej wszystkie trzy). Jeszcze mąka, mleko, sól i pieprz. Taka moja wersja na bogato ;) Smażę na oleju, odsączam z jego nadmiaru i jeszcze tylko kleks śmietany...
A na deser? Co chcecie! Ja mam muffinki ;)
MIŁEGO!